Pomiędzy bielą a czernią czyli dlaczego „Ida” NIE JEST filmem antypolskim?

02:48 grafzero 0 Comments

Wpis pierwotnie pojawił się na portalu Blogpublika.pl

UWAGA! WPIS ZAWIERA STRESZCZENIE ISTOTNYCH ELEMENTÓW FABUŁY!
Żyjemy w takich czasach, w których niezwykle trudno o dzieła jednowymiarowe i proste w interpretacji. Króluje mnogość znaczeń i wymowy. To nawet całkiem dobrze, bo czyż zna ktoś lepszą gimnastykę dla umysłu niż intelektualna dysputa? Niestety najgorsze co można zrobić to uprzedzić się przed lekturą czy seansem – szkodę ponosi i odbiorca i dzieło. Odnoszę wrażenie, że takie uprzedzenia kierowały użytkownikiem Onion podczas pisania recenzji „Idy”. Chciałbym zachęcić go do ponownego obejrzenia tego naprawdę dobrego filmu, po zapoznaniu się z moimi argumentami.
Pamiętam jak dziś moją reakcję po ogłoszeniu laureatów nagród w Gdyni („O nie! Znowu film o Polakach mordujących Żydów!”). Na całe szczęście film jednak obejrzałem, a z każdą minutą zaczynałem rozumieć jak niesprawiedliwa była to ocena.
Historia młodej nowicjuszki żeńskiego zakonu, to kameralna ale i poruszająca opowieść wyborach ludzi zmiażdżonych przez historię. Wszystko zaczyna się gdy tytułowa „Ida” zostaje wysłana przez matkę przełożoną do swojej ciotki (nie jest więc prawdą, że ktokolwiek celowo zatajał przed dziewczyną prawdę o jej pochodzeniu). Nikt jej nie tłamsi i nie zmusza do przyjęcia ślubów wieczystych. Grana przez Agatę Kuleszę ciotka okazuje się pracownicą komunistycznego wymiaru sądownictwa, mającą na swoich rękach krew niejednego Polaka. Kobieta powoli odkrywa przed siostrzenicą straszliwą historię jej rodziców. Zostali oni zamordowani podczas okupacji przez uprzednio ukrywającą ich polską rodzinę. Uprzedzę jednak obawy czytelników – film jest znacznie bardziej skomplikowany niż „Pokłosie” Pasikowskiego (które w przeciwieństwie do „Idy” można spokojnie nazwać kłamliwym i antypolskim) i unika prostych rozwiązań. Reprezentująca Żydów Wanda Gruz to odrażające, żyjące jedynie zemstą, amoralne i do cna zepsute indywiduum. Rodzinie Skibów, reżyser nadaje zaś rys człowieczeństwa – uratowali przecież Idę i próbowali ocalić jej brata. Ich motywacja też nie jest jasna, trudno powiedzieć czy kierowała nimi chciwość czy po prostu strach.
Osobnym i chyba najbardziej interesującym wątkiem filmu jest gra jaka zaczyna toczyć się pomiędzy Idą a Wandą. Ciotka za wszelką cenę stara się wyciągnąć dziewczynę z klasztoru i pokazać jej wszystkie pokusy życia. Pozorna klęska młodej dziewczyny to tak naprawdę przyjęcie wyzwania. Dopiero na koniec już w pełni świadomie, może ona odrzucić to co ma jej do zaoferowania wielki świat. Jej decyzja o powrocie do klasztoru daje nadzieję i zdecydowanie nie pasuje do tezy o anty-katolickości filmu. Warto zwrócić uwagę, że chrześcijańskie wartości „Idy” docenili nawet recenzenci ultrakatolickiego portalu „KulturaDobra.pl” oceniając ów obraz na dwie gwiazdki (w skali od czterech do minus czterech).
„Ida” jest więc filmem trudnym, ale prawdziwym. Wielką historię zamyka konflikcie czterech osób. Trudno więc wymagać od reżysera prostowania kłamstwa oświęcimskiego (wbrew sugestii Oniona, film w żadnym momencie nie sugeruje istnienia „polskich obozów”) tym bardziej, że akcja jego dzieła rozgrywa się w latach 50/60. Przypinanie mu łatki antypolskiego czy antysemickiego (a takimi inwektywami obrzuciła „Idę” zarówno prasa prawicowa jak i lewicowa) mija się z celem. Paweł Pawlikowski unika łatwych odpowiedzi, zamiast czerni i bieli ukazując krajobraz tkany z szarości. I w tym jego wielkość.
Ocena:
9/10

You Might Also Like

0 komentarze: