Skok w nieśmiertelność - refleksje po seansie "Jesteś Bogiem"

10:56 grafzero 0 Comments

Skok w nieśmiertelność

Żaden z tych chłopców przydużych spodniach nigdy nie był moim bogiem. Nie krzyczałem na koncertach "PeeFKa", a o ich istnieniu dowiedziałem się wtedy kiedy jako zespół już nie istnieli. To nie moje klimaty i może właśnie dlatego poszedłem do kina na "Jesteś Bogiem". Obawy były spore zwłaszcza po wypowiedzi Kuby Wojewódzkiego, który miał stwierdzić, że film jest tak dobry jak "Wszystko co kocham". Na całe szczęście Wojewódzki nie wie co mówi - "Jesteś Bogiem" bije nudne "WCK" na co najmniej dwie głowy.
Historia Magika jest wszystkim dobrze znana. Twórcy nie próbują wbić postaci rapera w sztywne ramki hagiografii. Ukazują go naturalnie i po ludzku - z cała masą wad i rodzącą się powoli chorobą psychiczną. Nie pomaga mu otoczenie - sypie się (z winy rapera) małżeństwo, trudno mu znaleźć wspólny język z przyjaciółmi, a wilczy kapitalizm lat 90. sprawia, że sytuacja finansowa jest coraz gorsza. Magik nie umie sobie poradzić, ze sławą jaka staje się jego udziałem, czasem widz odnosi wrażenie że raper wcale jej nie chce. Dostajemy portret człowieka chorego, niespokojnego, ale pełnego ambicji i pasji.
Dwie największe zalety filmu to aktorzy i zdjęcia. Całe szczęście, że Leszek Dawid sięgnął po aktorów młodych, nieopatrzonych. Wyszli oni ze swoich ról obronną ręką. Zdjęcia zaś w polskim kinie są zawsze klasą samą w sobie - "Jesteś Bogiem" nakręcono na dekoloryzujących, ziarnistych filtrach nadających ponurej śląskiej scenerii jeszcze bardziej dołującego klimatu. Niestety kilka potknięć nosi w sobie scenariusz - filmowi nie wyszło na złe gdyby skrócić go o kilka minut. Podobnie niektóre rozwiązania fabularne (np. Justyna obserwująca rzekomą zdradę męża w monitorze kamery przemysłowej czy profetyczny sen o skoku) wydają się naciągane. W kilku momentach kuleje montaż - na pewnym poziomie nie powinniśmy oglądać wyraźnych przeskoków pomiędzy scenami. Są to jednak drobnostki, które nie powinny przeszkadzać w odbiorze "Jesteś Bogiem".
Tragiczny koniec zawsze przydaje twórcom pośmiertnej sławy. Czasem trudno powiedzieć czy zasłużonej. Twórcy "Jesteś Bogiem" sugerują, że w przypadku Magika było to przerwanie świetnie zapowiadającej się kariery. Raczej nie ma szansy na to, żebym sięgnął po płyty "Paktofoniki" ale wierzę im na słowo. Przekonali mnie swoją opowieścią.

Moja ocena - 8/10

You Might Also Like

0 komentarze: