Biedny leming patrzy na Ukrainę! cz.1

10:04 grafzero 0 Comments

Pomysł z absurdalną historyjką o Januszu i sytuacji na Ukrainie narodził się już dawno. Jakoś jednak nic nie chciało się z niego wykluć. Nie miałem też ochoty powtarzać schematu z opowieści o Marszu Niepodległości - poważna formuła przestała mi odpowiadać. Dlatego też pierwsza była historyjka o tęczy (KLIK) i kanonizacji Jana Pawła II (KLIK). Na Ukrainę przyszedł czas dopiero teraz.

Biedny leming patrzy na Ukrainę! cz.1

Patrzył w stronę mapy Ukrainy. Przez chwilę zawiesił wzrok na kolorowych figurkach żołnierzy jakie rozstawiali na Krymie. Specjalnie kazał wybrać ręcznie malowane i realistyczne zabawki. Gdy zostawał sam, ustawiał je w prywatnym pokoju i rzucał w nie piłeczką, bawiąc się w wojnę. Teraz jednak spojrzał niżej na czarny blat. Na szczęście dla sprzątaczek, stół nie był upierdolony. Można się było w nim przejrzeć, co właśnie czynił. Z tyłu jakiś generał perorował podniesionym głosem, ale on miał ważniejsze sprawy na głowie. Obrócił twarz udając, że spogląda na wyświetlacz, jednak cały czas patrzył w stronę swojego odbicia na blacie stołu. "Cholera jasna, źle położyli botoks!" pomyślał i poczuł jak wzbiera w nim gniew.
- Rozstrzelać! - wyrwało mu się, gdy myślał o swoim chirurgu plastycznym.
Generałowie zamilkli. Ten, który przemawiał, przestępował z nogi na nogę i coś burczał pod nosem.
- No co jest? Prostego rozkazu nie rozumiecie? - spytał w ciemno.
- Ależ panie - zaczął służalczo wojskowy - oni wypowiedzieli nam posłuszeństwo.
- To wyślijcie SPECNAZ - wzruszył ramionami.
- No... eee... tego... wysłaliśmy...
- I??? - zaczął się niepokoić.
- Połowa przeszła na stronę buntowników, połowa nie żyje. Tylko jeden zdołał uciec.
- Dawać go tu! - niemal wrzasnął.
Wprowadzono młodego ostrzyżonego na łyso chłopaka. Ten zasalutował i od razu zaczął zdawać raport. Gdy skończył w sali panowała cisza.
- Cóż.... - próbował coś powiedzieć, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Bał się. Po raz pierwszy od czasu, gdy ten polski kretyn Palikot zmaścił po całości operację "Kaczka po smoleńsku", zwyczajnie się bał. Trzeba jednak było coś zrobić. On Władimir Władimirowicz Putin musiał stanąć na wysokości zadania. Wciągnął powietrze i powiedział:
- Przygotujcie Suchoja! Lecimy na Ukrainę!
***
jakiś czas wcześniej
- Obiecałeś!!! - Marzena była bliska płaczu.
- No ale Marzenko, przecież... przecież... byliśmy w Łebie.
- Ale miała być zagranica!
- Przecież nie chciałaś Tunezji!
- Ale miała być zagranica!
- Marzena, no proszę cię! Drugie wakacje w roku?
Dziewczyna odwróciła się do niego plecami.
- To zapomnij o seksie! A poza tym, to przytyłeś, a w tych wąsach wyglądasz jak debil.
Westchnął zrezygnowany. Nie miał zamiaru zapuszczać wąsów, ale ostatnio stał się zbyt rozpoznawalny więc musiał coś zmienić. Wąsy wydawały się najmniej inwazyjnym wyjściem.
- No dobra, dobra pojedziemy gdzieś.
- Jasna, nie jestem taka głupia, tylko tak mówisz - dąsała się dziewczyna.
- Udowodnię ci - pokręcił głową sam się sobie dziwiąc - kupię wczasy zaraz ot choćby w tym biurze - wskazał ręką na nieco przekrzywiony szyld z palmą i napisem "Tour Around The Łord".
- Czekam - Marzena zadarła nos i spojrzała wymownie.
Nie miał wyjścia. Przeszedł na drugą stronę ulicy i wszedł do małego dusznego pomieszczenia. W środku przy niewielkim wentylatorze siedział, otyły mężczyzna w rozpiętej hawajskiej koszuli.Na widok Janusza poderwał się z krzesła, jego potężny brzuch zakołysał się nad blatem.
- W czym mogę pomóc? - zapytał wyciągając rękę na powitanie.
- No bo ja... chciałem... wczasy... w sensie all inklusiw... - dukał Janusz rozglądając się po zagraconym pokoju.
- A to świetnie pan trafił - mężczyzna rzucił na biurko przybrudzony segregator wzbijając tumany kurzu - se pan spojrzy. Tunezja, Turcja, Grecja - co tylko pan chcesz.
"Miejmy to jak najszybciej za sobą" pomyślał Janusz i sięgnął po segregator.
- Coooo tak drogo???? - wyrwało mu się już przy pierwszej ofercie.
- No co pan chcesz? Ol inklusiw to musi kosztować! - zaperzył się właściciel.
Janusz przerzucał kolejne oferty czując jak pot występuje mu na czoło. Wprawdzie było go stać, ale nigdy nie wydał tylu pieniędzy na wakacje. Naraz jego wzrok przykuła tańsza propozycja, wydrukowana na nieco nowszej kartce.
- Ooooo a to jakie tanie? To też all iklusiw? - zapytał wskazując na napis Sewastopol.
- A no tak... No wie pan teraz to mało kto tam jeździ.
- A co ramadan?
Mężczyzna popatrzył na niego dziwnie.
- Jaki ramadan?
- No chyba to mają w Turcji, nie? Sewastopol to Turcja przecież. Pamiętam z historii, wojna turecka, te sprawy - wypalił Janusz.
W oczach mężczyzny zapaliły się iskierki zainteresowania.
- Aaaaaaa no tak tak... Tuuuuuuuurcjaaaa! Ale wie pan, jest hotelowa restauracja, tam nie będzie ramadanu. Trzy posiłki i alkohol do woli!
- Bierę! - krzyknął zadowolony Janusz.
***
- Janusz czy na pewno do Turcji jedzie się autokarem? Przecież to za morzem - spytała nieco wystraszona Marzena drugiego dnia podróży.
- Cicho głupia, oszczędzają na kosztach. Wiesz ile samolot by kosztował?
- A w ogóle co to za kraj?
- A bo ja wiem? - Janusz wzruszył ramionami - Przespałem granicę - wyjął paszport i spojrzał na cyrylicę w pieczątce - Chyba Węgry bo nic z tego nie rozumiem. To już niedaleko. Pewnie wieczorem będziemy na miejscu!
Nagle autokar gwałtowanie zahamował. Janusz wyjrzał zza siedzenia i zobaczył grupę uzbrojonych po zęby ludzi. Mężczyźni stali na drodze i groźnie wymachiwali karabinami. Niektórzy mierzyli w stronę nadjeżdżającego autokaru.
- Rozjedź ich pan! Będzie tałatajstwo blokady urządzać! - krzyknął Janusz
Kierowca nie posłuchał. Zwolnił i grzecznie zjechał na pobocze. Najwyższy z uzbrojonych podszedł do pojazdu i wsiadł gdy tylko otworzyły się drzwi. Uśmiechnął się złowrogo do kierowcy i poklepał go policzku. A potem spojrzał na pasażerów i powiedział:
- Nu krychaty, "herojam słava"!
Pasażerowie chyba wiedzieli o co chodzi, bo jeden po drugim wznosili okrzyk. Wszyscy poza Januszem i Marzeną, którzy siedzieli zaskoczeni i patrzyli to na siebie, to na uzbrojonego mężczyznę. Ten zauważył brak entuzjazmu wśród dwójki pasażerów i w kilku susach znalazł się przy ich miejscach.
- Vy shcho? Eblya polyaky ?
- Panie daj pan mi spokój - machnął ręką Janusz - spadaj pan i przepuść autobus. Zapłaciliśmy za wczasy przecież.
- Janusz on cię chyba pyta o to czy jesteś z Polski - szepnęła Marzena.
- Aaaaaa no trzeba było tak od razu - uśmiechnął się Janusz - Tak, tak Polska. Ja Polska. I am from Poland. Fersztejen?
- O ty, Polʹsʹkyy sobaka! - wrzasnął autochton i lufa karabinu znalazła się przed brzuchem zaskoczonego Janusz - Dmytro otrymaty yikh - krzyknął do drugiego żołnierza, który właśnie wsiadł do autokaru. Tamtemu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wraz z trzecim uzbrojonym mężczyzną podeszli do turystów i nie zwracając uwagi na okrzyki protestu zaczęli wyciągać Janusza i Marzenę na zewnątrz.
- Ałaaaaaa zniszczysz mi włosy. Januuuuuuszzz!!! - darła się dziewczyna - Dałam za fryzjera pięć stów!!!! Powiedz im coś!!!
- Ciiiiii - Janusz nagle spokorniał - To Węgrzy. Bądź spokojna, nie denerwuj ich.
Dziewczyna popatrzyła na niego podejrzliwie, a potem bez ostrzeżenie zaczęła płakać:
- Buuuuuu... ja wiedział, że tak będzie.... buuuuuu... trzeba mi było brać tego trenera z fitnesu.... buuuuuuu
- Ej? - ożywił się Janusz gdy już znaleźli się na zewnątrz - jakiego trenera?
- Buuuuuuuuuuu - odpowiedziała Marzena.
Część żołnierzy stanęła za ich plecami mierząc z karabinów. Reszta naradzała się gdzieś z tyłu. Nagle płacz Marzeny został zagłuszony przez warkot silnika. Dziewczyna podniosła głowę i zamilkła zaskoczona. Jej czerwona od łez buzia, z miejsca przybrała kredową barwę. Janusz odwrócił się i ujrzał odjeżdżający autobus. Ich autobus.
- Januszku - wychlipała dziewczyna - co oni nam zrobią?
Januszek objął narzeczoną i wyszeptał:
- Nie ma nadziei. Jesteśmy na Węgrzech, najbardziej faszystowskim kraju Europy. Widziałem na TVNie. Pewnie trafimy do jakiegoś obozu, albo zaraz nas rozstrzelają. To koniec.
Oczy dziewczyny zrobiły się wielkie jak dwa spodki
- Muszę ci coś wyznać - powiedziała cicho - zdradziłam cię z tym trenerem. Ale tylko trzy razy!
- Wybaczam ci - szepnął mężczyzna - Ja ciebie zdradziłem z Gośka z działu instruktażowego!
- Co!? Z Gośką!? Z tą starą rurą!? - dziewczyna nie krzyczała, jej głos oscylował w okolicach ryku - Z tym paszkwilem! I jeszcze, żeś ją na urodziny zaprosił! A przyglądała mi się franca jedna! NIE DARUJĘ CI TEGO!
- Ależ Marzenko, ja ci wybaczyłem - wyszeptał.
- A JA CI NIE WYBACZAM!
- Spokiyno yisty! - zbliżył się do nich jeden z żołnierzy.
- ZAMKNIJ RYJ WĘGIERSKI FASZYSTO! I ZABIERAJ SIĘ Z TYM GÓWNEM - jednym ruchem ręki odepchnęła lufę karabinu i rzuciła się z pazurami na mężczyznę.
- Marzena nieeeeee!!! - krzyknął Janusz.
Rozległ się pojedynczy strzał...

You Might Also Like

0 komentarze: